W sobotę, tuż przed Wigilią stałem w księgarni Świat Książki i ze zdziwieniem spoglądałem na półkę, gdzie leżała książka autorstwa Jeremy Clarksona pt. ” Diddly Squat – Nie miał chłop kłopotu, kupił sobie świnie”. Dziwiłem się i zastanawiałem jak to się stało, że premiera trzeciej części „Diddly Squat” przeszła mi niezauważoną.
Cóż bywa. Doś szybko przestałem się dziwić, a zacząłem się zastanawiać kupić ją czy nie. Moje wahanie wynikało z prostej przyczyny. Książki z tej serii zawsze otrzymywałem jako prezenty na różne okazje od mojej Córki.
Co zrobię – myślałem – jeśli Córka kupiła tę pozycję i jutro otrzymam ją w prezencie?
Odpuść! – poradziłem sobie.
A co będzie jeśli i Jej ta premiera przeszła bokiem i książki nie dostanę?
Nie odpuszczaj – poradziłem sobie.
Jaki Ty głupi jesteś! – nawtykałem sobie.
Sam jesteś głupi – nawtykałem sobie po raz drugi.
Wyszedłem z księgarni bez książki.
Książka prezentem nie była. Trochę było żal, że jej nie mam, ale szybko wytłumaczyłem sobie, że to nie problem, jestem dorosłym i dam radę, że potrafię, nie rycz i takie tam.- mam wprawę w tłumaczeniu sobie.
W pierwszy dzień po świętach pognałem do księgarni i kupiłem Clarksona. Trochę najadłem się strachu gdyż nie było jej tam gdzie powinna być, czyli w tym samym miejscu gdzie była dzień przed Wigilią. Wystraszony poprosiłem Panią o pomoc. Pani z miną chyba zrozumienia powiedziała: sprawdzę, może nie być, wie pan – święta były. Podeszła do komputera poklikała, poparzyła i zakomunikowała: proszę za mną. Ruszyliśmy. Po chwili miałem książkę w ręku. Jak się okazało leżała na innej półce. Mieliśmy zmianę Katalogu – poinformowała mnie Pani, a ja już nie dociekałem co ma wspólnego katalog z miejscem na półce.
Lubię Clraksona. Podoba mi się jego dowcip, trzeźwe spojrzenie na świat, tę jego filozofię życia oraz podejście do problemów. Lubię też czytać to co napisze. Pisze lekko, dowcipnie i ciekawie. To jest sztuka, a właściwie Duża Sztuka, zwłaszcza gdy pisze się o sprawach zwykłych, które z pozoru są codziennością, a jednak potrafią znaczyć wiele. Dla wszystkich i dla tego, który pisze.
Niewielu jest takich.
Osobiście znam jednego.
No i Klarskon się zebrał i napisał. Jak zawsze gdy pisze o swojej farmie nie wysilił się. Niecałe 190 stron czytania to zbyt mało jak dla mnie.
Jezza! Ty weź się do porządnego pisania. Nie cedź mi tu po kawałku Twojego pisania. Mało tego!!!
Panie Clarkson – tak się nie robi! Pisz Pan!!!
No, to do roboty!
*
Przekażmy sobie uśmiech 🙂